Dołączyła: 29 Kwi 2010 Posty: 729 Skąd: z Internetu
Wysłany: 2011-10-03, 15:36 Cycas revoluta nie rośnie :-(
Od września 2009 roku mam cycas revoluta. Jest on w ziemi do palm, zraszam go 2x tydzień, znajduje się na południu, metr od okna, nie na ostrym słońcu. Temp. pokoju 22-24 C. Podlewam raz na tydzień. Mimo to w ogóle mi nie rośnie. Za 2 lata nie wypuścił ani ćwierć liścia. Jak go pobudzić do wzrostu?
Dołączyła: 04 Kwi 2010 Posty: 3009 Skąd: południowa Anglia
Wysłany: 2011-10-09, 20:14
Basienko ale cycasow nie trzeba za bardzo zraszac ,podlewaj,daj odzywke,moze faktycznie zmien doniczke na ciut wieksza,moze ziemia jakas trefna.Zimuj w chlodzie,latem daj na slonko i beda efekty.
Pokaż nam fotkę, może być i cycasa
Możliwe, że zbiera się w sobie do rośnięcia.
Ja kiedyś zrobiłem tak, że na zimę mocno ograniczyłem podlewanie... przesuszyłem nieco ziemię a na wiosnę zacząłem podlewanie, nawet częściej i tak, że najpierw lałem troszkę - taki pierwszy łyk np. na początku podlewanie roślinek, a potem więcej, jak już inne podlałem... nie wiem czy to pomogło, ale ruszył... zresztą cierpliwości i poczytaj o nich w innych tematach.
Cycasy zazwyczaj nie są zbyt hmmm chętne do rozpoczęcia wypuszczania liści ale jak już ruszą to normalnie ekspres A może zmieniałaś mu miejsce?
Dołączyła: 04 Kwi 2010 Posty: 3009 Skąd: południowa Anglia
Wysłany: 2011-11-06, 17:12
Nie wiem,ja swoich nie zraszam ,ale calutki rok na zewnatrz sa ,zima to oranzeria i cale listki sa zielone,nic nie schnie,w zeszlym roku 5 nowych lisci w tym roku 7 nowych lisci.Chyba im krzywdy nie robie bo rosna naprawde fajnie.Jak za czesto bedziesz zraszac klodzine to Ci zacznie gnic ,wiec po prostu uwazaj.Ja sie boje gnicia i plesni obecnie,oranzerie mam nie ogrzewana w zimie,jedynie tylko cieplo z domu nieraz tam wpadnie.
Dołączyła: 29 Kwi 2010 Posty: 729 Skąd: z Internetu
Wysłany: 2011-11-06, 17:23
Ja niestety mieszkam w bloku, zatem nie mam ani oranżerii ani tarasu itp. Na wiosnę kupię nową ziemię do palm, przesadzę zacznę nawozić i zobaczymy. No bo teraz to chyba nie bardzo przesadzać?
Basiu po pierwsze fotki
Z tego co mi kiedyś Anders pisał, to te końcówki liści mogą być także przy przelaniu ale głównie przy przesuszeniu (jak dobrze pamiętam)... od dawna żółkną? Czy może od kiedy zaczęli grzać? Rozumiem, ze liści obejrzane i nic tam dodatkowego nie ma?
Ja tam zraszam ze dwa razy w tygodniu przy podlewaniu dodatkowo w doniczce postawiłem mały pojemniczek z wodą ale to nowość zobaczymy czy coś pomoże, bo tez mi nieco przyschły końcówki...
Co do nawożenia... hmm pamiętaj, że u cycasa najpierw w kłodzinie jest niejako magazynowana "materia" - powiększa się kłodzina, by potem puścić liście
Nicegarden, Ty nas nie dobijaj masz naturalną wilgotność u siebie o niebo wyższą z naturalnymi zmianami dobowymi, nie to co my blokowcy
_________________ Fanatyczny Fan F1
Ostatnio zmieniony przez Piegowata 2011-11-11, 15:32, w całości zmieniany 1 raz
Dołączyła: 29 Kwi 2010 Posty: 729 Skąd: z Internetu
Wysłany: 2011-11-06, 18:44
Dobrze, postaram się jutro wrzucić fotkę. Szczerze? Sagowcowi zaczęły żółknąć liście, jak miałam remont mieszkania i pełno kurzu (także na nim). Jednak to nie postępuje. Podlewam go raczej 1x tygodniow.
hmm to może trochę wyjaśniać, bo ten kurz z remontu miał zapewne w składzie bardzo dużo cementu itp, który bardzo wysusza... (ogólnie cement jest drażniący dla człowieka itp)... trudno go też tak szybko się pozbyć tylko przez przetarcie liści, na pewno przydałaby się spora ich płukanka... w sumie ten pył (zawierający cement) to mógł być główny czynnik... a nie wiadomo co jeszcze było stosowane - w powietrzu
Oczywiście, że szczerze, zawsze, a szczególnie szczerze pozytywnie o mojej urodzie
_________________ Fanatyczny Fan F1
Ostatnio zmieniony przez Piegowata 2011-11-11, 15:36, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 04 Kwi 2010 Posty: 9896 Skąd: Prato - Italia
Wysłany: 2011-11-06, 19:37
Ja bym wstawiła w foliowej torebce do wanny. Torebkę zawiązać na pniu, żeby woda nie naleciała do ziemi i srrrrrru przysznicem! Ale tak rzetelnie, żeby cement nie związał!
Szkoda, że na czas remontu i kilku dni po nie wyprowadziłaś roślinki/nek z domu... nie wiem czy teraz płukanie pomoże i gdzie jeszcze ulokował się ten cement...
A jak podłoże w doniczce?
ewica65, eee tam z torebkami ja leję po całości potem zostawiam w wannie żeby pościekało i przeleciało co ma przelecieć przez doniczkę.
Co do dowcipności.... hmm staram się jak mogę Nie nienawidźcie mnie za to że jestem piękny
Hmm nie wiem jak wy ale ja takiego płukanka nie robię co tydzień czy jak, tylko 2-3 razy w roku góra, więc bez przesady.... chyba się nic nie stanie... w dodatku w Siedlcach mamy drugą co do jakości najlepszą wodę w Polsce...
A tak to ze 2 razy w tygodniu irytuję moją żonę pryskając kwiaty i okna od wewnątrz w całym domu
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 04 Kwi 2010 Posty: 9896 Skąd: Prato - Italia
Wysłany: 2011-11-06, 22:07
Nos masz z przodu? Pięty z tyłu? No to normalny jesteś a nie żaden piękny! Normalni są najfajniejsi! Te pięknoty to takie jakieś, że strach bez kija podejść...
Na szczęście czasem nie zdąży zauważyć szyby odparują lub się ściemni itp...
Ale za to jaki nochal i co za pięciory Ewicia normalnie piękne słowa, jestem w pozytywnym szoku... chyba nie zasnę spokojnie Normalnie jakbyś widziała moje zdjęcia hehehe
Dołączyła: 29 Kwi 2010 Posty: 729 Skąd: z Internetu
Wysłany: 2011-11-07, 16:42
Przesadziłam cycasa do nowej ziemi i go mocno zrosiłam. Jutro dam fotkę, bo mi siadły baterie z aparatu. Myślę, jakby to go zawinąć w worek i prysznicem potraktować. To ta woda i tak spłynie do kłodziny (a przynajmniej jej górnej części) i ją zaleje...
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 04 Kwi 2010 Posty: 9896 Skąd: Prato - Italia
Wysłany: 2011-11-07, 18:27
Oj wynajdujesz jakieś wydumane problemy. Jak będziesz go miała zawiniętego w tę torbę plastikową, to po prostu na chwilę po przysznicu odwrócisz i lekko potrząśniesz do osączenia wody i po krzyku. Od chwilowego zalania kłodziny przecież nie zdechnie!
Dołączyła: 29 Kwi 2010 Posty: 729 Skąd: z Internetu
Wysłany: 2011-11-07, 19:59
ewica65 napisał/a:
Oj wynajdujesz jakieś wydumane problemy. Jak będziesz go miała zawiniętego w tę torbę plastikową, to po prostu na chwilę po prysznicu odwrócisz i lekko potrząśniesz do osączenia wody i po krzyku. Od chwilowego zalania kłodziny przecież nie zdechnie!
Ja tylko głośno myślę, bo nie chce tak jak pisaliście aby kłodzina zgniła. No, ale na razie to chyba nie ma się co martwić. Przesadziłam, bo tamta ziemia rzeczywiście była stara i sucha jak piach.
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 04 Kwi 2010 Posty: 9896 Skąd: Prato - Italia
Wysłany: 2011-11-09, 21:29
Albo ja źle widzę, albo Ty Basieńko jesteś zbyt wymagająca. Ta roślinka według mnie ma tylko kilka tych piórek zżółkniętych, a reszta prezentuje się niczego sobie! Żeby moje wszystkie tak wyglądały...
Gratulacje dla hodowczyni!
Dołączyła: 29 Kwi 2010 Posty: 729 Skąd: z Internetu
Wysłany: 2011-11-10, 07:17
No ja pisałam, że tylko brzegi liści mam żółte. Z tym się zgodzę - jestem przewrażliwiona, ale to dlatego że wiele fajnych roślin mi padło na różne choroby m.in. fusarioza, robaki i to była kawa, palma kokosowa i teraz wolę dmuchać na zimne.
Dołączyła: 29 Kwi 2010 Posty: 729 Skąd: z Internetu
Wysłany: 2011-12-12, 10:59
Kurczę, nigdzie w żadnym markecie nie mogę dostać suszonych daktyli z pestkami - wszędzie są drylowane Na Śląsku to nigdy nie idzie nic dostać z branży ogrodniczo-florystycznej. Jedna wielka wiocha.
Dołączyła: 29 Kwi 2010 Posty: 729 Skąd: z Internetu
Wysłany: 2011-12-12, 14:51
Masz Ewo takie duże daktyle, że wydają już owoce? Na razie nie mam kasy na wysyłki. Szkoda, że te daktyle w markecie nie miały pestek, bo kosztowały tylko 2 zł.
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 04 Kwi 2010 Posty: 9896 Skąd: Prato - Italia
Wysłany: 2011-12-12, 15:10
U mnie, to wcale nie znaczy w domciu. Kilka ulic dalej jest daktylowiec, zdaje się, że w temacie o Toskanii kedyś go pokazywałam.
Ja za wysyłke nie chcę kasy. Jak kiedyś będziesz miała coś ciekawego czym sie będziesz mogła podzielić to chętnie przyjmę. Prowadzę handel wymienny.
I gdzie tu masz pestki? Jak mi znajdziesz w Katowicach stoisko z daktylami z pestkami to Ci przyznam punkt .
Ewo, a możesz wrzucić fotkę tego daktyla co tam u Ciebie rośnie?
A może Bomi albo Alma ? Poza tym, jeśli w moim małym mieście dostaniesz tego typu towar a w w wielkich Katowicach nie, to musi to być niezła dziura. Nie wiem nic na temat dostępności daktyli niedrylowanych w centralnej Polsce ale u nas na zachodzie są...
Nie ma się co jeżyć, tylko poszukać i popytać
_________________ horvat (pomarańcz, cytryna, mandarynka, grapefruit, coś co lubię)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach